poniedziałek, 9 marca 2015

Nulla dies sine linea...

... czyli ani dnia bez kreski, bez choć odrobinę naprzód pracy twórczej, czyli inaczej zrobienia czegoś mniej lub bardziej pożytecznego. Dla siebie, dla innych, dla kota, po prostu.

Tą sentencją rozpoczynam mojego bloga,
by stała się ona może i dla kogoś innego wskazówką.
Ale niekoniecznie.